Muszę zacząć od przytoczenia momentu, kiedy poznanałam się z Anitą. Było to tak: pewnego dnia okazało się, że widzimy się na festiwalu podróżniczym w Rzeszowie. Ona – ma prezentację. A ja piszę z tego wydarzenia relację. Trafiamy do tego samego pokoju. Znamy się „online”. Obie cieszymy się z racji bytu razem w pokoju, choć właściwie pojęcia o sobie nie mamy. Anita przyjeżdża bardzo późno. Już śpię. Budzę się rano i widzę Ją pracującą na laptopie. Widzi, że się obudziłam i wita mnie ogromnym uściskiem jak jeszcze leżę w łóżku i całusem w policzek. Już wtedy wiedziałam, że to wyjątkowa dziewczyna – i wcale się nie pomyliłam!
Czytaj dalej „Końca świata nie było – Anita Demianowicz (recenzja)”