Będąc w Bergen postanowiłam zobaczyć nie tylko miasteczko i otaczające go góry, ale także wybrałam się na rejs, podczas którego mogłam podziwiać fiordy. Być w Norwegii i ich nie zobaczyć mając je na wyciągnięcie ręki? Skandal! Trzeba było płynąć. Wycieczka nie należy do tanich, ale jest warta swojej ceny. Koszt rejsu Fjord cruise Bergen-Mostraumen wyniósł 550 NOK. Tak mi się podobało, że łzy na koniec same poleciały mi po policzku …
Kupowanie biletu na fiordy – informacja turystyczna w Bergen
Wybrałam się na wycieczkę w kwietniu. Odpływaliśmy o godzinie 10.00. Warto kupić sobie bilet dzień wcześniej by mieć pewność, że będą miejsca. Bilety można kupić w informacji turystycznej przy porcie, a odpływa się prawie z tego samego miejsca – a dokładniej na przeciw fish marketu jest wejście na mini prom. Pytałam w informacji turystycznej czy w dzień mojej wycieczki można kupić bilety. Nie można było. Pamiętajcie zatem, by taki rejs wcześniej zaplanować. Ważna wskazówka – latem fish market to faktycznie ogromne targowisko, w kwietniu i miesiącach poza sezonem fish market to mały sklepik, a na przeciw niego będzie stał wasz mały stateczek, który zabierze was na wycieczkę na okoliczne fiordy. W informacji można płacić kartą i wszyscy płynnie mówią po angielsku.
Fjord cruise Bergen-Mostraumen
Wycieczka trwała 3 godziny. Wsiadam na stateczek. Mam do wyboru ciepłą posadkę z ogrzewaniem w środku i widokiem z okna lub siedzenie na zewnątrz – mając do dyspozycji wiatr we włosach i lodowate dłonie. Wybieram oczywiście opcję drugą, gdyż moje oczy chcą się napatrzeć, wygrzeję się kiedy indziej. O 10:00 odpływamy i czekają nas cudowne 3 godziny podziwiania okolicy. Rejs nie jest krótki, bo przemierzamy 27 kilometrów Osternfjorden w rowincji Hordaland. Dookoła nas są piękne góry, przepływamy także przez cieśninę, podziwiamy monumentalne wodospady. W tle leci na zewnątrz piękna norweska muzyka. Robię zdjęcia jak szalona, chociaż odpadają mi z zimna ręce. Wiatr daje się we znaki. Nie mam czucia w szczęce i trzepie mnie całą z zimna, ale dzielnie wraz z innymi uczestnikami się nie poddajemy, a wejście do ciepłej kabiny odkładamy na potem.
Mimo wiatru siedzę dalej na zewnątrz. Muzyka sprawia, że odpływam. Widoki są tak piękne, że w połączeniu z muzyczną ucztą nawet nie wiem kiedy się wzruszam i łzy same płyną po policzku. Doświadczam czegoś pięknego. Widoki są nie do opisania, zdjęcia tego też nie oddają. Nie tylko ja jestem zachwycona. Chłopak obok mnie wyglądający na zarozumiałego Anglika w przepięknym eleganckim płaszczu dyskretnie uśmiecha się do mnie i zatrzymuje na sobie przez dłuższą chwilę wzrok – był to znak, również jego zadowolenia ale także wzruszenia. Czuł to samo. Byłam tego tak pewna, że nie trzeba było nawet nawiązywać dialogu – jego oczy mówiły same za siebie. W milczeniu płynęliśmy słuchając muzyki poważnej i podziwiając cuda natury.
Końcówka rejsu
To były najszybsze trzy godziny w moim życiu. I jedne z piękniejszych. Warto na 20 minut przed zakończeniem rejsu udać się na pokład do środka by się ogrzać. Czekało mnie potem szwendanie się po Bergen, a nie chciałam paść z zimna. Wchodząc do środka miałam zamarznięty nos i musiałam uspokoić stukot szczęki, ale dalej twierdzę, że warto było. W środku było jak na typowym promie. Wygodne siedzenia, bar i przede wszystkim ciepło.
Jeżeli wybieracie się na rejs w miesiącach kiedy w Bergen jest zimno to polecam mieć ciepłą kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki. Jak ktoś ma termos z herbatą to już w ogóle będzie miał podczas rejsu pełnię szczęścia. Wycieczka mi się bardzo podobała i była warta swojej ceny.
Tu macie stronę gdzie można poczytać o tym rejsie i zabookować bilety: