Zacznę od…
Film się skończył. Siedzę ja i cała reszta ludzi trochę nieruchomo w kinie. Nikt nie wstaje, jedna kobieta się podnosi i po chwili znowu siada. W tym momencie nawet „memento mori” jest dwa razy bardziej zastanawiające. Film „Ostatnia rodzina” jest bardzo refleksyjny. Na tyle wzbudza emocje, że po jego obejrzeniu masz wrażenie jakby zatrzymał się czas, a wszyscy dookoła zniknęli. Jesteś tylko Ty i twoje chwilowo rozdarte serce. Matuszyński rysuje nam parabolę życia Beksińskich wraz z amplitudą emocji jakie towarzyszą rodzinie na co dzień. Film obejrzałam dzięki uprzejmości Bytomskiego Centrum Kultury.
Emocje
Wybaczcie za wyrażenie (choć jest łagodne) – ta rodzina jest mocno pochrzaniona! Ta odmienność nadaje im wyrazu, kunsztu i smaku. Są inni i dzięki temu mimo, że mają trudne życie to mają je ciekawe. Matuszyński ukazuje biograficzny jego skrót. Doczytałam w kilku recenzjach parę kwestii spornych. Podobno Tomek Beksiński wcale nie był tak neurotyczny jak zagrał go Dawid Ogrodnik, a życie Beksińskich wyglądało nieco inaczej. Jestem za młoda by to ocenić, bo byłam małym dzieckiem jak Tomek Beksiński miał swoje słynne audycje w radiowej Trójce. Wiadomo, że reżyser do filmu zawsze doda coś swojego. Warsztat aktorski Andrzeja Seweryna grającego Zdzisława Beksińskiego, Aleksandry Koniecznej grającej Zofię Beksińską oraz Dawida Ogrodnika grającego Tomka Beksińskiego był na bardzo wysokim poziomie. Odegrali swoje role wzorowo. Kto nie zna historii Beksińskich to polecam nadrobić zaległości, bo to naprawdę wyjątkowa rodzina pod wieloma względami.
Zdzisław Beksiński
Był rejestratorem emocji. Tak śmiało mogę napisać. Wspaniały artysta, niesamowicie inteligentny mężczyzna. Pełen miłości do rodziny, której nie okazywał. Emocje po nim spływały, chociaż mam wrażenie, że ich kumulacja miała przebieg w środku, co przelewane było na malarstwo. Porównywany do Salwadora Dali tworzył jednak mimo wszystko swoją sztukę. Był nietuzinkowy i bezpruderyjny.
Tomek Beksiński
Indywidualista. Radiowiec. Artysta. Człowiek o wielu twarzach. Miał w sobie wybitną nieprzeciętność. Zarażał innych swoją pasją muzyczną, koił pięknym radiowym głosem i niepokoił zachowaniem. Miał zbłąkaną duszę, która wyrwała mu się spod kontroli. Piękny umysł zamknięty w czterech ścianach jego indywidualnej rzeczywistości. Mam wrażenie, że on żył obok samego siebie. Nie do końca godząc się na „tu i teraz”,wolał to przeżywać po swojemu.
Zofia Beksińska
Porcelanowa mama. Delikatna a zarazem twarda jak skała. Mam wrażenie, że była najsilniejsza z nich wszystkich i podziwiam, że znalazła sobie własne miejsce w tej rodzinie – gdzie była sobą, nikogo nie udawała. Tolerowała różne stany emocjonalne zarówno męża jak i syna. Była przy tym dobrą żoną i matką, zawsze dbała o rodzinę. Każdy mógł na nią liczyć do ostatnich jej chwil.
Ostatnia rodzina to film o codzienności na opak
Właściwie każdy z nas ma problemy w życiu. Każdy idzie swoją drogą i każdy na coś się decyduje. Napotykamy przeszkody, nie radzimy sobie czasem z tym co daje nam nowy dzień. Beksińscy też mieli normalne szablonowe życie. Matuszyński jednak zestawia nam proste czynności życiowe z paradoksalnie trudnymi sprawami – traktując całość jako wyzwanie, które przecież każdy z nas może mieć. W filmie jest kilka scen, które mnie zmiażdżyły emocjonalnie. Jedną z nich jest rozmowa matki z Tomkiem o życiu. W tle widzimy za oknem blokowiska, a stary Beksiński powoli wkrada się do dialogu. Tomek rozmawia z mamą o wstręcie do życia. Zachowuje się jak schizofrenik. Rodzice tłumaczą mu na czym polega życie i w czym popełnia błędy, a on nie dopuszcza do siebie tych słów. Żyje w swoim świecie i agresją przedstawia własną interpretację. Dla mnie ta scena była ogromnie symboliczna i bardzo się na niej wzruszyłam. Druga scena, która mnie ujęła to rozmowa ze starym Beksińskim przy pralce. Zofia wyjaśnia mężczyźnie jak ma robić pranie gdy odejdzie, a jako przerywniki stosuje pytania do męża, w którym miejscu w grobowcu zostanie pochowana.
Film był genialny!
Czytałam jedną z recenzji, że ten film jest pozbawiony emocji. Co za bzdura! To piękna a zarazem trudna historia rodziny, która zaskakuje nieprzeciętnością. Ich dziwne poczucie humoru, pesymizm ojca będący jednocześnie optymizmem czy magia Tomka powodują, że zaczynasz przeżywać ten film. Wzruszasz się przy niby zwykłych scenach, które mimo wszystko mają w sobie coś więcej niż wspomnianą przeciętność. Oprócz wzruszeń czekają was także wesołe chwile, gdyż Beksińscy wykazują się specyficznym poczuciem humoru, który do mnie bardzo trafił. Oprócz tego uczta muzyczna; lata 80-te! Przy okazji patrząc na całe uposażenie mieszkań bohaterów przypomniało mi się dzieciństwo.
Zachęcam do odwiedzania BECEKU w Bytomiu. W tym kinie studyjnym traficie zawsze na ciekawe filmy 🙂
Skomentuj