Film EVEREST – recenzja


Zacznę od tego, że nie jestem w kwestii opiniowania tego filmu przeciętnym widzem.

Co prawda nie wspinam się, ale mam za sobą dwie książki na temat tej wyprawy: Everest. Na pewną śmierć oraz Wszystko za Everest. Dodatkowo tematyka wysokogórska bardzo mnie interesuje. 

Film Everest to dobra produkcja.

Znajdziemy kilka niuansów, jednakże reżyser Baltasar Kormákur odzwierciedla i przybliża bardzo realistycznie wydarzenia z 10 maja 1996 roku.

O czym jest film Everest?

Zobaczycie na ekranie przebieg wydarzeń, które miały miejsce w 1996 roku, gdzie kilka ekip wybrało się komercyjnie na Everest. Góra gór jest w cenie. Kusi, przyciąga i wyzwala ogromną chęć zdobycia. To wszystko co zobaczycie wydarzyło się naprawdę. 10 maja 1996 roku pod Everestem na skutek burzy śnieżnej zginęło pierwotnie 9 uczestników z różnych wypraw. Następnie okazało się, że osiem osób poniosło śmierć, gdyż cudem Beck Weaters przeżył.

Widzimy przygotowania ekipy Roba Halla z Adventure Consultants, który od lat organizuje tego typu wejścia w góry wysokie. Jak wspominałam obserwujemy także inne ekipy, które w tym samym czasie decydują się na wyprawę.

Przygotowania do ataku szczytowego na Everest 

Zobaczymy dziwną scenę jak na „tyłach” namiotów omawiane są kwestie jak założyć raki. Przecież powinni to wiedzieć.

A może chodziło u niektórych o chore ambicje by, przy kawie ze znajomymi pochwalić się: Byłem na Evereście!

W wyprawie Roba Halla między innymi brali udział: Jon Krakauer (dziennikarz z Outsiede, który zdecydował się na ekipę Halla), Doug Hansen, Beck Weaters, Yasuko Namba i inni. W bazie całą wyprawę koordynowała Helen. Ekipa miała 40 dni na aklimatyzację i kolejne podejścia pod szczyt, by 10 maja go zaatakować jeżeli pojawi się okno pogodowe.

Im wyżej tym dla niektórych było gorzej. U części brak doświadczeń a także objawy choroby wysokościowej dawały się we znaki. Jednym z trudniejszych momentów było jedne z ostatnich przejść pod szczytem przy Przełęczy Południowej (ponad 7000 m n.p.m), gdy wspinacze doszli do Uskoku Hillary’ego i okazało się że, zabrakło poręczówek, które miały tam być. Ich zakładanie spowolniło wejście a także spowodowało większe zużycie tlenu, którego potem już zabrakło. Powstał korek.

Bohaterowie filmu posiadają rodziny. Rob Hall spodziewa się córki – Sary. Beck Weaters ciągle naraża rodzinę na stres swoimi wyprawami. W domu czeka na niego żona Peach, syn i córka. Pozostali także mają bliskich, którzy czekają na ich sukces z Everestu i przede wszystkim na nich.

10 maja 1996 roku – atak szczytowy na Everest

W nocy panują trudne warunki pogodowe pod szczytem. Ogromnie wieje i nic nie sprzyja by próbować wejść. W pewnym momencie pojawia się okno pogodowe. Rob Hall informuje Helen w bazie o rozpoczęciu ataku szczytowego na Everest.

Od tego momentu film trzyma do końca w napięciu. Prawie każda scena jest bardzo wzruszająca i przepełniona trudnymi decyzjami. Z ogromnym przejęciem oglądałam każdą śmierć, która została mi pokazana na ekranie. Mimo, że znałam losy wszystkich z książek to i tak bardzo mnie poruszyły te chwile. Ogrom silnych emocji towarzyszy widzowi podczas burzy śnieżnej i akcji ratunkowej przez cały czas. Można zacząć zadawać sobie wiele pytań podczas oglądania. Dlaczego podjęto decyzję by kogoś zostawić a jeszcze oddychał? Co takiego ma w sobie Everest, że przyciąga tłumy? Po co ludzie się wspinają – przecież mają świadomość, że mogą zginąć? Czy kochają bliskich? Czy wspinaczka to egoizm czy ucieczka od codzienności? Jakie wartości mają góry wysokie?

Jak to w każdym filmie można dopatrzeć się kilku niepasujących niuansów. Dla mnie rażące było stałe reklamowanie produktów (ubrań i sprzętu) jednej z firm.

Kolejną rzeczą na jaką zwróciłam uwagę był ubiór wspinaczy. Część nosiła rzeczy pasujące wizualnie do 1996 roku, a część wyglądała jak z katalogu jesień/zima 2015. To mi nie pasowało. Wydaje mi się, że 20 lat temu ubiór wspinacza, sprzęt i wyposażenie nieco się różniły. Nowoczesne plecaki czy namioty nie komponowały mi się w wizualizację tamtej scenerii czy helikopter rodem z XXI wieku – tylko nadal podkreślę to nie jakieś moje wypominanie negatywnych elementów, a zwrócenie uwagi na te rzeczy. Sam fakt podjęcia tematu tej wyprawy uważam za bardzo trudny, a reżyser dobrze wywiązał się z zadania.

Nie ma wątpliwości, że film jest dobrze zrobiony pod względem budzenia emocji. Do momentu burzy śnieżnej akcja jest stateczna. Natomiast kolejne tragiczne losy budzą ogromne emocje. Decyzje o zostawieniu kogoś, rozmowy przez telefon satelitarny z najbliższymi, powolne umieranie lub brak sił nie są dla widza obojętne.

Film jest bardzo dobrze zrobiony pod względem efektów i dramaturgi gór wysokich. Ogrom Everestu przeraża i zarazem fascynuje. Widoki z wielu scen wręcz zachwycają.

Od dawna interesuje mnie to, co dzieje się w głowie wspinaczy, dlatego tak wiele czytam książek o górach wysokich. Nie ma na to jednak definicji, a jak się znajdzie to dla każdego będzie inna. Przeciętny widz, będzie zachwycony. Ktoś kto ma pojęcie o pewnych sprawach wyłapie kilka kluczowych momentów. Ci co przeczytali jakąkolwiek z książek (a powstało ich kilka na temat tej wyprawy) poskłada sobie tą historię w jedną całość. Muszę przyznać, że film nie odbiega od tego co przeczytałam – kilka postaci było jednak inaczej przedstawionych niż u autorów książek, które czytałam.

Dzięki wiedzy jaką zdobyłam podczas czytania, przeżyłam film na pewno bardziej niż ktoś, kto o tej historii tylko słyszał (lub czytał) i to na chwilę przed premierą filmu.

6 myśli na temat “Film EVEREST – recenzja

Dodaj własny

    1. Być może – jednak coś mi nie pasowało. Chodzi o to, że niektóre momenty w filmie „były zbyt nowoczesne”. I tak podjęcie wyzwania zrobienia takiego filmu szanuję bardzo. Reżyser mógł zrobić równie dobrze wielkie „show” bo dzisiaj często tematy tragedii są „na topie” to trzeba je pokazać wyraziście, a tutaj mamy zachowany takt i kolejność wydarzeń.

  1. Jak dla mnie film był niesamowity 🙂 Tyle emocji. Do końca wierzyłam w niektórych bohaterów i z płaczem patrzyłam na ich śmierć…
    Bardzo poruszający, ukazuje piękno, ale i przekleństwo gór. Tą mroczną stronę, którą nie każdy potrafi dostrzec. Na pewno przez długi czas go nie zapomnę. Mam także w planach przeczytać książkę „Wszystko za Everest”, dobrze jest znać parę źródeł 😉 Mam nadzieję, że jest warta przeczytania, bo ta historia naprawdę mnie zaciekawiła. Kocham książki i filmy o górach…
    Największa moc „Everestu” to zapewne to, że jest oparty na faktach. To niesamowite jak ludzie potrafią przekraczać własne granicę, jednak jak zawsze szkoda tych którym nie udało się wrócić z tej trudnej wyprawy. Cholerna burza 😥

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: