Są głośne, chaotyczne i pełne kurzu. W powietrzu unosi się dziwny zapach smażonego jedzenia, wymieszany ze spalinami, potem i promieniami upalnego słońca.
Miasta na Sri Lance są ciekawe, ale męczące.
Przebywasz w nich dzień dwa i masz ochotę uciec do wioski, gdzie życie toczy się całkowicie inaczej.
Pierwsze wrażenia z Colombo
Wysiadamy z samolotu. Wita nas piękny ogród, naciągacze i ciężkie powietrze. Potem już tylko jazda tuk-tukiem i pociągiem, kolejnym pociągiem i ciach – jesteśmy w Colombo! Stolicy Sri Lanki. Wszyscy w pociągu gapią się na nas. Jesteśmy lokalną atrakcją. Znajdujemy dość szybko nasz hostel. Musimy odpocząć po 17 h lotu. Szybkie 3 h snu i na miasto.
Żeby przejść na drugą stronę ulicy okazuje się, że trzeba zrobić to szybko, uważając z każdej strony. Nigdy nie wiadomo czy za chwilę coś cię nie przejedzie. Mnóstwo oczu wpatrzonych jest tylko na nas. Miasto jest zatłoczone, w powietrzu unosi się dziwny i ciężki zapach. Po 10 min mam dość, nie potrafię odnaleźć się w tym hałasie i nieładzie. Spacerujemy po Colombo i nie umiemy się nadziwić jak ludzie potrafią tu normalnie funkcjonować. Na ulicy wieczny hałas. W autobusach jeden na drugim, patrzysz na taki bus i masz wrażenie, że zaraz pęknie. Dookoła pełno śmieci i brudu. Co jakiś czas ktoś żebra. Ludzie chodzą wszędzie tłumami. Czuję zmęczenie. Na stacji kolejowej w Colombo ogrom ludzi, wcześniej w busie to samo. Gorzej jak sardynki w puszce. Ma to wszystko przy obserwacji swój klimat, ale trzeba się przyzwyczaić. Nic, trzeba uciekać z miasta! Za dużo chaosu w stolicy. Colombo nas zmęczyło.
Habarana – miasto masażu Ajurweda
W Habaranie nie ma właściwie nic. Tu nawet jest tylko jedna knajpa gdzie coś zjesz. Można zaznać tu świetnego masażu i polecam się na niego wybrać. Blisko stąd jest do Sigiriji i Dambulli a także Polonnaruwy. Znajdziecie tu także spokojnie nocleg, ale nie ma co zostawać na kilka dni. Jest wiele ciekawszych miejsc. W Sigiriji możecie zwiedzić lwią skałę. Polonnaruwa to ciekawe ruiny do odwiedzenia na co najmniej pół dnia jak nie więcej. A w Dambulli jest fajna świątynia do zwiedzania. I tyle. Potem ruszajcie dalej w drogę.
Matale – czyli wycieczka do spide garden
Oprócz ogrodów, które można odwiedzić za darmo nie ma tu nic rewelacyjnego. O ogrodach pisałam przy okazji innego wpisu na blogu. Warto je odwiedzić, dużo wam o nich na miejscu opowiedzą, ale uważajcie na naciągaczy w sklepiku pod koniec zwiedzania. Będą wam wciskać wszystko za chore pieniądze!
Kandy – miasto Świątyni Zęba
Tu warto poświęcić z dwa dni na zwiedzanie. Oprócz Świątyni Zęba, którą koniecznie trzeba odwiedzić warto także pójść na lokalne pokazy tańca. Z Kandy jest blisko do sierocińca dla słoni – Pinnawala. Po drodze można odwiedzić także fabrykę herbaty. Miasto w porównaniu do Colombo jest spokojniejsze. Warto poszwendać się po okolicy, mamy tu także w centrum miasta jeziorko. Myślę, że dwa dni na Kandy to idealny czas by zwiedzić to miasto.
Haputale – rajska herbata
Z tego miejsca blisko mamy na pola herbaty. Wystarczy wybrać się na autobus, który zawiezie nas pod Liptona. Tam już albo pieszo albo tuk tukiem na samą górę. Z Haputale także możemy wybrać się na trekking, gdyż w okolicach mamy cudowne parki narodowe. Polecam wycieczkę na World’s End. Haputale to maleńkie miasteczko. Pełno tu straganów, sklepików i autobusów. Mimo to jest jakoś spokojniej. Z okien widać jak miejscowi pod domami uprawiają własną herbatę. A w oddali mamy widoki na cudowne góry. Dzięki temu, właśnie tutaj chce mi się dwa razy bardziej oddychać.
Ella – miasteczko, do którego się trafia po podróży kolonialnym pociągiem
Z Haputale wybieramy się do Ella by podziwiać cudowną zieloną trasę. Jedziemy starym kolonialnym pociągiem. Wleczemy się kilka godzin tylko po to by podziwiać cuda natury za oknem. Trasa jest tak malownicza, że cały czas przyklejona jestem do drzwi pociągu lub okien. W samej miejscowości Ella jesteśmy chwilę, jednak mam wrażenie, że prócz głównej ulicy nie ma tu nic. Wszystko zrobione pod turystę. To pierwsze miejsce gdzie widzę bary z drinkami, sofy i słyszę głośną europejską muzykę. Omijam to wszystko szerokim łukiem i jedziemy dalej.
Nuwara Elija – miasto z targowiskiem i niczym więcej
Jechałyśmy tu jednym busem, drugim … trzecim! Tylko po to by zobaczyć starą pocztę i targ! Może w okolicy jest jeszcze coś ciekawszego czym nie mam pojęcia ale to co zobaczyłam nie wprawiło mnie w zachwyt. Koleżankę to od jazdy busami i wdychania spalin aż zemdliło. Wychodzimy na dworcu a tu jedna ulica, targowisko z szmatami i drugie z jedzeniem oraz stara poczta. Jak dla mnie szkoda czasu. Wiem, że to dobra baza wypadowa na pola herbaty, jednak jak zależy wam by zobaczyć samo miasteczko to w zasadzie nie ma czego tu szukać.
Tissamaharama – czyli ruszamy na Safari
Idealne miejsce na nocleg jak chcecie odbyć safari w Yala Park. Miasteczko jest małe, warte odwiedzenia ale zwiedzicie je w godzinę. Polecam zostać na jedną noc, zrobić safari i ruszać dalej. Piłam tu właśnie wodę z kokosa. Myślałam, że to będzie jakiś rarytas. Ale nie! Jakoś takie to nijakie było. Co ciekawe, tu znajdziemy także w mieście jeziorko. Obwoził nad wokoło niego chłopak z tuk tuka. Do tego nad głowami wieczorem możecie zobaczyć mnóstwo latających nietoperzy. Niesamowity widok!
Mirissa – miasto pięknych plaż
To raj na ziemi. Niebiańskie plaże sprawiają, że czujesz się tutaj jak w raju. Knajpy na plażach są dostosowane pod turystów. Jednak miasteczko jest malutkie i nie ma tu właściwie nic ciekawego. Można wybrać się tu na oglądanie delfinów i wielorybów. Podejrzeć w miasteczku obok rybaków na tyczkach, którzy wcale nie są już tu tradycją, a komercyjnym zarobkiem miejscowych. Można też jechać trochę dalej zwiedzić farmę żółwi. Sama Mirissa jest miejscem rozrywkowym. Tu właśnie ekipa ze statku zabrała nas na swój własny katamaran do dżungli. Było wesoło i ciekawie, bo odwiedziłyśmy wujka, który je to co mu spadnie z drzewa i żyje bez prądu. A do miasta pływa łódką.
Galle – miasto pola do krykieta i targowisk
Miasto słynie z ogromnego zielonego pola do krykieta. Znajdziecie tu także starą twierdzę jaką można zwiedzać. Dodatkowo znajduje się tu ogromne targowisko z ubraniami oraz smakołykami. Szczególnie ciekawe są przyprawy. Uwaga na oszustów, naciągają ludzi na wyssane z palca historie by wyłudzić kasę.
Podsumowanie odwiedzonych miast na Sri Lance
To oczywiste, że dla europejczyka każde azjatyckie miasto będzie czymś innym. Trzeba się przyzwyczaić do permanentnego gwaru, chaosu i smrodu. Przechodzenie przez ulicę to nieraz ryzykowanie życia. Ma to wszystko swój urok i co najfajniejsze, z takiego głośnego miasta zawsze możesz uciec na pola herbaty, plażę czy do okolicznej wioski i trochę się wyciszyć. B miasto to istna dżungla 🙂
bardzo ciekawy reportaż 🙂