Autor zabiera nas w podróż, która rozpocząć się może w dowolnym miejscu jakie sobie obierzemy. Otóż Christopher Ives podejmuje tematykę wędrówki i podróży nie tylko jako stanu, w którym opuszczamy dom i ruszamy w nieznane, przed siebie. Taką podróż, o której on pisze możemy odbyć w drodze do pracy, przedszkola, szkoły czy sklepu albo z dowolnego miejsca – nawet, jak nie jesteśmy w stanie „typowej wędrówki” – czyli nie mamy urlopu, nie zrobiliśmy sobie przerwy i nie rzuciliśmy wszystkiego. Książka wydana została przez Wydawnictwo ZNAK.
Recenzję warto zacząć od tego, że autor książki jest doświadczonym podróżnikiem, który ma za sobą wiele pieszych wędrówek i odbytych podróży w najdalsze zakątki świata. W wielu opisach w tej książce odnosi się jednak do Japonii, z której czerpie inspiracje – zarówno te filozoficzne jak i mentalne.
Zen wędrowny to droga– może ona zarówno być typowym podróżniczym przedsięwzięciem jak i wyjściem z domu na autobus, a następnie wybraniem się do miejsca pracy. Chodzi o to, że podczas wędrówki stajemy się pielgrzymami, a co za ty idzie – świadomie wybieramy opuszczenie strefy komfortu i godzimy się na to przyniesie nam los i co napotkamy na drodze. Autor w książce opowiada o swoich podróżach, przemierzonych pieszych wędrówkach po górach i nie tylko – pokazuje czym dla każdego z nas może być wędrowanie i jak warto je postrzegać.
Co nas może rozpraszać, a co jeszcze bardziej wciągnąć w podróż w jakiej właśnie jesteśmy. Tak naprawdę, taką przygodę trzeba rozpocząć od podróży w głąb siebie. Nie każdy chce i jest gotowy na odbywanie „tego typu wędrówek”. Tu wkrada się głębsza filozofia pojmowania świata i obcowania z naturą. W książce znajdziecie wiele odniesień i porównań do Japonii, ale wcale się nie dziwię, że autor tak często do niej wraca.
Chwilami miałam wrażenie, że autor przesadza z tymi wszystkimi podrównaniami do innych kultur czy filozofii albo tytułowego zen, ale ja taka jestem. Jeżeli ktoś jest bardzo mocno zakorzeniony w pewne wierzenia i nurty, to będzie intensywnie je opisywał. Ja jestem gdzieś po środku, stąpam swoimi krokami po ziemi, wplatam w swoje życie pewne przesłania i nurty, ale nie lubię przesadzać. Tu autor chwilami przesadził, ale ma taką filozofię życia i szanuję go za to.
Książka „Zen wędrowny” otwiera oczy na wiele elementów wędrówki, na które wcześniej albo nie zwracaliśmy uwagi, albo w ogóle ich nie widzieliśmy. To była dość mocno filozoficzna przeprawa, przez historię autora ale zarazem dobra lekcja z życia i podejścia do tematu wędrówki.
Skomentuj