Miałam w rękach książkę dla niektórych można powiedzieć przerażającą. Dlaczego tak drastycznie zaczynam ? Otóż niektórzy mogą przeżyć szok podczas czytania. Nie wyobrażamy sobie ile może znieść ludzkie ciało i psychika. Chrissie Wellington, bo o niej mowa w książce jest dla mnie od momentu przeczytania niezniszczalna.
To historia kobiety, która była zwykłą osobą. Nie wyróżniała się jakoś bardzo od innych pod względem umiejętności fizycznych, zawsze jednak sport lubiła.
Przeszła wiele od katastroficznych diet po gwałtowne tycie, pomieszane z zdrowym rozsądkiem, jego brakiem, alkoholem i innymi używkami. Amplituda emocjonalna, skoki wagowe, różne osobowości i miłość do sportu.
Zawsze myśląc o sportowcach wydaje nam się, że zawsze prowadzili wzorowe życie, a ich nawyki żywieniowe zasługują na szóstkę z plusem.
Bohaterka szokuje swoim zachowaniem w młodości, przechodzi niesamowitą przemianę. Sprawia, że to co jest niemożliwe staje się możliwym, obala stereotypy, chce wygrać z swoimi słabościami za wszelką cenę i się nie poddaje. Bierze udział w maratonie, o którym my zwykli ludzie zawsze myślimy ” to nie dla nas”. Chrissie udowadnia, że można wszystko. Naprawdę, ja jestem pełna dla niej podziwu.
Książka pokazuje nam jak wiele czynników w życiu wpływa na nasze losy. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, jednak siła jaką ma w sobie Chrissie oraz wytrwałość sprawia, że nawet bieżnia, siłownia czy basen zaczną mieć dla czytelnika inne znaczenie. Ciekawa książka, warta uwagi.
Katarzyna Irzeńska
Obserwatorium podróży 
Słyszałam właśnie dość sporo na temat tej ksiązki, jednak nadal nie miałam okazji po nią sięgnąć. Chyba muszę to nadrobić. Gorzej, że mam całą listę książek, które czekają na przeczytania…eh