Konkurs – do wygrania książka „Dzika droga”


Ogłaszam konkurs gdzie do wygrania jest 1 egzemplarz książki „Dzika droga”.

Jej życie nie było pasmem sukcesów. Wręcz przeciwnie. Najpierw zaczęło sypać się małżeństwo, potem nastąpiła seria miłosnych wpadek, a na końcu spadł na nią prawdziwy cios – straciła najbliższą osobę. Zawsze miała w życiu pod górkę, ale tym razem los grubo przesadził. Zła i rozżalona, rozpaczliwie szukała wyjścia z sytuacji, nowej drogi życiowej.
Jak to zwykle bywa, zadecydował przypadek.

Impulsem do zmian okazała się podróż życia. Podróż szlakiem wiodącym wzdłuż Ameryki Północnej. Podróż w głąb

siebie. Co prawda nie wszystko poszło tak, jak sobie wyobrażała. Miało być rozgwieżdżone niebo i zapach łąki, a nie przeprawa w jednym bucie i tachanie ciężkiego plecaka z piłą. Ale się opłaciło.

Jak ją wygrać?

Wyobraź sobie, że jutro możesz jechać gdzie chcesz, za ile chcesz i na jak długo chcesz. Napisz jakie to miejsce, jak długo chcesz tam zostać, jaki środek lokomocji wybierasz i czemu akurat tam?

Można zatem puścić wodze fantazji i się rozpisać 🙂

Konkurs trwa od 30.01.2014 do 3.02.2014

Wyniki podam 4 lutego

Podczas wpisu należy podać maila, nie będzie on publicznie widoczny. Proszę podawać prawdziwy adres bo ze zwycięzcą skontaktuję  się mailowo.

Zapraszam do udziału w konkursie 🙂

20 myśli na temat “Konkurs – do wygrania książka „Dzika droga”

Dodaj własny

  1. Ach… Wyruszyłabym w wiosenną, samotną podroż do Włoch. W samotności mogłabym powoli rozkoszować się urokiem tego miejsca. Jako środek transportu wybrałabym samolot, bo jeszcze nigdy nie miałam okazji latać.
    Od lat, Italia fascynuje mnie swoją kulturą, pięknymi widokami i przepyszną kuchnią. Włoska mokka, wino, makarony, pizza, bruschetta, panna cotta, tiramisu to moje smaki. Duża ilość aromatycznych przypraw stosowanych w tej kuchni, oliwa z oliwek, czosnek i pomidory, też mi bardzo odpowiadają. Śródziemnomorska dieta jest ponadto bardzo zdrowa. Będąc tam na miejscu mogłabym się nią cieszyć w otoczeniu pięknych widoków i ciepłego, nagrzanego słońcem, powietrza. W tę zimową zawieruchę, jaką mam dziś za oknem, taka wizja rozgrzewa mnie od środka i sprawia, że uśmiecham się sama do siebie. Mogłabym w letniej sukience i rzemykowych sandałkach zwiedzać najpiękniejsze miejsca – Rzym, Toskanię, jedyną w swoim rodzaju Wenecję, Mediolan (stolicę mody), plaże ze złotym piaskiem i błękitną wodą w Sardynii. Chciałabym zaczytać się w ciekawej książce, siedząc we włoskiej kawiarni przy filiżance prawdziwej włoskiej mokki. Taki dwutygodniowy pobyt może zaspokoiłby moją ciekawość, alboooo rozkochałby mnie do szaleństwa… i zostałabym już tam na zawsze. 🙂
    „Kto raz był we Włoszech może zapomnieć o reszcie świata.
    Kto był w niebie, nie pragnie ziemi” … Nikołaj Gogol
    M.

  2. Ja wyruszyłabym w podróż… bez konkretnego celu, przed siebie, bocznymi drogami, omijając miejsca, gdzie są tłumy turystów, bez ustalonego planu…Tak najszybciej można trafić do prawdziwych miejsc, które nie zostały skażone cywilizacją, gdzie ludzie przenocują na „dziękuję” lub kilka groszy, gdzie nie króluje zasada, że turystę trzeba „obedrzeć” z ostatniego grosza 🙂 Chciałabym poznać prawdziwych ludzi, poznać ich gościnność i otwartość…Chciałabym pójść tą „dziką drogą”!
    I zapomniałam dodać – nie musiałabym mieć szalonej gotówki (kryzys mamy, oszczędzać trzeba 😉 )

  3. Ja oczywiście wybrałabym się na Bałkany, bo tam zostawiłam część mojego serca jak i duszy. Moim celem byłyby mało dostępne, górskie, albański ostępy, gdzie już dwukrotnie nie miałam szansy dotrzeć. Miałabym szansę zatopić się w tamtejszym groźnym, acz pięknym krajobrazie, bo Prokletije, czyli Góry Przeklęte są bardzo wymagającym rejonem. Kosztując rakii, rozmawiałabym z tamtejszymi mieszkańcami, wczułabym się w ich styl życia i myślenia. Bez reszty mogłabym oddawać się górskim wędrówką, podczas których wreszcie miałabym czas dla siebie, moich myśli i problemów. Kiedy już znalazłabym odpowiedzi na dręczące mnie pytania, powoli zaczęłabym opuszczać Góry Przeklęte, by zanurzyć się w ciepłych wodach Jeziora Szkoderskiego. Zapewne byłby to oczyszczający czas dla mojej duszy i umysłu. Bo góry potrafią działać kojąco.

  4. Wybrałbym podróż z rowerem pełnym sakw po całej Azji. Jest tam mnóstwo rzeczy do zobaczenia a nie ma nic lepszego niż obserwowanie życia podczas jazdy na dwóch kółkach. W ten sposób najlepiej poznać krajobraz i życie mieszkańców tego kontynentu. Nie zabytki ale tradycja, kultura i obyczaje tworzą prawdziwe piękno każdego z krajów.

  5. Podróż marzeń?Ależ tak!-przepłynąć Amazonkę,zapuścić się w nieznany busz i przeżyć przygodę życia,oczywiście z ukochanym 🙂 Po powrocie zaś opowiedzieć przyjaciołom,że warto było
    Przytoczę z tej podróży króciutki epizodzik.:
    Spletliśmy dłonie niczym zakochane małolaty i zaczęliśmy podążać wąską dróżką w górę.Pobocza obrośnięte były tropikalną soczysto-zieloną roślinnością.Spod niespotykanie dużych liści wychylały się kwiaty o baśniowych radosnych barwach jakby chciały wykonać powitalny ukłon.Powietrze ziało świeżością .Łagodny wietrzyk muskał ciepłem nasze twarze.W górze dało się słyszeć dziwne skrzeczenie papug .W szczelinkach drzew i krzewów błyszczały intensywne promyki słońca tworzące dopełnienie egzotycznej głuszy.I nagle odsłoniła się przed nami olbrzymia przestrzeń z niesamowitym widokiem!Z prawej strony wysoki co najmniej na 30 metrów huczący wodospad U jego stóp ścieliła się tęcza jak uśmiech Boga ,nieopodal dość szeroka plaża usypana złotym piaskiem ,biegnąca wzdłuż spokojnego strumienia.Po lewej stronie wtopiony w osuwające się skały pensjonat.Wyglądał tak jakby był tam od początku świata.Z werandami i balkonami ,po których pięły się liany tworząc wzory przypominające misternie wykonaną koronkę.Ze zdumienia i szczęścia zaparło nam dech w piersiach.Oboje poczuliśmy raj .Tylko my i cały świat w odludnym skrawku ziemi .I nasz zaczarowany pensjonat…
    Cudowna wyprawa w zupełnie inny świat! I nie straszne trudy dalekiej podróży.Warto,chociażby dla tych kilku magicznych chwil.

  6. Gdybym mogła… zostawiłabym studia na rok, spakowała się i wyruszyła przez Europę Zachodnią i Gibraltar autostopem na dziki, nieodkryty, magiczny i najczarniejszy kontynent – do Afryki. Zwiedziłabym ją wzdłuż – domyślam się, że na całej trasie autostop byłby ciężki do osiągnięcia, wtedy jeździłabym tamtejszymi środkami transportu. Poczynając od Maroko, przez Saharę Zachodnią, Mauretanię, Mali… wybrzeże Zachodniej Afryki aż do RPA. Spontanicznie, bez sprecyzowanych, wyliczonych dni, poznawałabym wspaniałych ludzi, odmienne kultury, dałabym się ponieść magii bycia tam, czekając na to co przyniesie TERAZ. Chciałabym włączyć się w pomoc tamtejszym ludziom oraz podjąć działalność humanitarną. Starałabym się pomagać każdemu spotkanemu na drodze, kto by tej pomocy potrzebował.

    Wiem, że mogłoby nie być tak kolorowo. Biurokracja, łapówki, problemy wizowe. Jednak ja robiłabym swoje.
    Bo wierzę, że ludzie są dobrzy. Wszędzie. A podróże są po to, żeby dawać z siebie jak najwięcej, przekraczając swoje granice, możliwości i oczekiwania. Robić coś dla siebie, a zarazem dla innych.

    Zaraz… Czy to marzenia, czy to plany? W końcu moje motto to „Nie mam marzeń, mam cele” – więc… tak! Tak właśnie robię, zaraz po zdaniu sesji! 🙂

  7. Stoję na moście, zaraz skoczę w dół…Kolejny już raz patrzę w przepaść i ogarniają mnie wątpliwości. Konary drzew, skały, spieczona długotrwałą suszą ziemia…raczej nie przeżyje…Przecież od dawna o tym myślałam, układałam w głowie szczegółowy plan, a tu strach mnie paraliżuje, kolana się trzęsą, ręce pocą…Boże, po co mi to było!
    Aaaaaaa….lecęęę!
    Wolność…nie jestem nawet w stanie myśleć. Emocje mnie bombardują…było cudownie!
    Jestem w Stańczykach – małej wsi w województwie warmińsko mazurskim, gdzie z przepięknych wiaduktów można skoczyć na bungee. To pierwszy przystanek mojej podróży marzeń. Zaczynam od Polski, bo o skoku marzyłam od wielu wielu lat. Chcę sprawdzić czy się odważę? I zrobię to, koniecznie!
    Drugi punkt mojej podróży, to Nowy Jork.
    Stoję na chodniku z zamkniętymi oczami i chłonę dźwięki tego miasta, czuję jak tętni życiem, ten ciągły ruch napędza też mnie, więc podnoszę powieki i jak po uderzeniu gorącego powietrza, gdy otworzy się piec, robią mi się na twarzy wypieki – to ekscytacja. Czuje się ją w Nowym Jorku, bo tu trzeba działać, pędzić do przodu i nie oglądać się za siebie, tu można osiągnąć sukces, ale widząc setki ludzi, którzy mijają Cię na chodniku, przypominasz sobie, że ten sukces nie osiągniesz za darmo…tak, tak, ciężka praca, determinacja, mocny charakter, talent – oto warunki konieczne! Nowy Jork stawia przed każdym, kto tu przybywa, wyzwanie – można go podjąć i wtedy się go pokocha, albo poddać się…i wtedy lepiej wyjechać. Ja POKOCHAŁABYM Nowy Jork – za majestatyczność, nieograniczoność możliwości, nieprzewidywalność, za tysiące świateł nocą, za ciepłą kawę na każdym rogu, za to że sprawia iż czuję się tu wszechmocna 🙂
    Punkt trzeci – Australia
    Czasami człowiek nie pragnie niczego więcej, jak po prostu uciec najdalej jak się da. Dla mnie ta ucieczka prowadzi na najmniejszy kontynent świata. Nie odstrasza mnie nieprzyjazny klimat, upały, rozległe pustynie…natura w Australii jest skarbem, oferuje najdziwniejsze, niespotykane nigdzie indziej gatunki zwierząt: kochane misie koala, dziobaki, kangury, ptaki emu i kiwi, kolczatki, krokodyle…prawdziwe zoo bez krat i sztucznych wybiegów. Taki kontakt z przyrodą byłby balsamem dla duszy po pobycie w zatłoczonym Nowym Jorku 😉
    Ponadto bardzo chciałabym zobaczyć jak Ayers Rock zmienia swą barwę: w dzień płonie czerwienią od upalnych promieni, potem blednie i staje się pomarańczowa, zachodzące słońce maluje jej ściany na różowo, by noc przyniosła szarość…Taki spektakl za darmo – marzenie 🙂
    Gdy będę potrzebowała ochłody ucieknę do Queensland, zanurkuję w lazurowych wodach i z bliska zobaczę niesamowitą Wielką Rafę Koralową. Nawet oglądana w telewizji czy na zdjęciach zapiera dech w piersiach, a móc jej dotknąć, być przez chwile jej częścią…chyba nie wierzyłabym, że tam jestem!

    Tak wyobrażam sobie moją podróż marzeń – od małej polskiej miejscowości, przez wielkie miasto Ameryki Północnej do zwiedzania całego kontynentu, może i najmniejszego, ale zapewniającego niezliczoną ilość wrażeń. Podróżowałabym różnymi środkami lokomocji, ale najbardziej pociąga mnie lot samolotem przez ocean. Przyznam, że nigdy nie miałam okazji wznieść się w przestworza, a bardzo mnie to ekscytuje, zadziwia, ciekawi. Świat oferuje nam tak wiele! Gdyby tylko udało mi się zrobić ten pierwszy, najtrudniejszy krok ku realizacji marzeń…

    1. Bardzo ciekawa podróż! Całkowita różnorodność kolorytu naszej pięknej Ziemi i pełna gama atrakcji.
      Niestety obawiam się, że w Stańczykach już nie można skakać.

      Pozdrawiam. 😉

  8. Jeszcze do niedawna marzyłam o podróży do Czeczenii. Nie ze względu na piękno tamtejszych zabytków czy wspaniałość krajobrazów, ale ze względu na ludzkie historie. Historie w znacznej mierze tragiczne, które opowiadają o rozstaniach, przemijaniu doświadczanym niemal na co dzień i niemal na własnej skórze. Historie najprawdziwsze z prawdziwych bo napisane przez ból. Choć w podróżowaniu z reguły chodzi o to, by czerpać z tego co najlepsze, tym razem wędrowanie przez pustkowia miałoby być jeszcze rodzajem podróży w głąb siebie. Ponieważ ta podróż wydaje mi się tak nierealna, nigdy nie starałam się nadawać jej ram rzeczywistości. Nie obmyślałam najlepszej drogi, najwłaściwszego środka transportu. Chodziło jedynie o to, by się tam znaleźć przez dzień, dwa, tydzień…

  9. Gdybym mógł pojechać, gdziekolwiek bym chciał, na jak długo bym chciał i czym bym chciał, nie martwiąc się o pieniądze, pozostałbym u siebie w domu, ponieważ wyjazdy kojarzą mi się z formą ucieczki – człowiek wyjeżdża, żeby odpocząć, oderwać się od świata i zmartwień. Jestem na tyle szczęśliwym człowiekiem, że do szczęścia brakuje mi już tylko pieniędzy, a gdybym je miał i nie musiał się o nic martwić, nie chciałbym też nigdzie wyjeżdżać. Bo i po co, skoro miałbym raj tutaj?

  10. Najlepiej marzy się o wyjazdach, kiedy wszelkie wyobrażenia podróży pozostają w głowie. Bo gdzie i czym miałabym pojechać, gdybym mogła sobie na to pozwolić i nie baczyć na pieniądze? Nie sądzę, żeby jakikolwiek wyjazd mógł dać mi szczęście, dlatego nie wyjechałabym nigdzie. Każdy dzień traktuję jako kolejny etap mojej podróży. Nieistotne czy jadę autobusem do pracy czy pociągiem do rodzinnych stron – każda z tych chwil jest wyjątkowa i to każda z nich stanowi moją drogę życia. Wystarczająco już życia spędzam w „podróży”. Teraz wolałabym usiąść na miejscu, tam gdzie jestem i po prostu rozkoszować się tym, że mogę tu zostać. I nie potrzebuję do tego żadnych pieniędzy ani otwartych możliwości.

  11. UPRAGNIONE WOJAŻE? BLISKO SĄ OD DOMU,
    UKRAINA TEŻ CZŁONKIEM JEST EUROREGIONU…
    OCZY ZATEM ZAMYKAM, KU MEDYCE BIEŻĘ,
    CHOCIAŻ W CZUŁE PRZYJĘCIE…JAKOWOŚ NIE WIERZĘ 🙂

    „DUMKA NA DWA SERCA” JEST DUSZY MELODIĄ,
    MICKIEWICZ NATCHNIENIEM, ZAŚ DROGI…PARODIĄ 🙂
    DLATEGO JAK KMICIC WARTKO GALOPUJĘ,
    MOŻE GDZIEŚ ZA ROGIEM MILICJANTY-ZBÓJE? 🙂

    PIERWSZYM CELEM WYPRAWY BĘDĄ TRUSKOLASY,
    POWIETRZE TAM CZYSTE, UROKLIWE LASY…
    JAKO POLSKIE DZIECIĘ ODWIEDZĘ KARPATY,
    TAM KIEDYŚ MIESZKALI MOJE OJCE, BRATY…

    W RICZCE ZAKOCHANY STANĘ NA WYŻYNIE,
    PRZED OCZYMA DOLINY, Z KTÓRYCH „TRÓJZĄB” SŁYNIE…
    CMENTARZ ORLĄT WE LWOWIE WYSUBLIMOWANY,
    ZE WZRUSZENIEM I DUMĄ BACZNIE OGLADANY…

    RUMAK PORYWISTY W STEPÓW ŚWIAT „NURKUJE”,
    SŁOWA WIESZCZA ADAMA NADAL TAM SIĘ CZUJE…
    AKERMAN ZAPRASZA, CZATYRDAH ZAŚ KUSI,
    Z KOZAKAMI OGNISKO MUSOWO BYĆ MUSI 🙂

    ZAPOROSKICH PRZYJACIÓŁ POZOSTAWIĘ Z ŻALEM,
    BY KURORT ODWIEDZIĆ ZNACZONY MEDALEM…
    W MORZU CZARNYM SIĘ PŁAWIĄC, NA STATKU POPŁYNĘ,
    Z BAŁAŁAJKI DŹWIĘKIEM W CUDNY PORT ZAWINĘ…

    ŻEGNAJ JUŻ ODESSO, KIJÓW MNIE CZARUJE,
    KULTURĄ URZEKA, CHOĆ PORTFEL RUJNUJE…
    HRYWIEN W KABZIE NIE MA, ZATEM WRACAĆ PORA,
    RADOŚNIE MI MACHA SMUKŁA CZERNYHORA…!

    Kiedy? Choćby jutro… Z kim? Z ukochaną Kobietą, po którą choćby pieszo w podlaskie strony pofrunę na skrzydłach miłości. Czym w tej Ukrainie będę się poruszał? Co Bozia da, przygoda nie zna granic i planowania. No i najważniejsze, dlaczego…

    Od lat planuję wyprawę w poszukiwaniu korzeni mojej Rodziny… Obiecałem to nieżyjącej Babci, która w czasie II wojny światowej z ziem rdzennie polskich, z kołomyjskiej ziemi wywieziona została do obozu. Bo jest do dziś taka wioska Riczka, bo jest ciekawość w sercu, bo są zamierzenia, które spać nie dają… Ot, taki mój sen, taka ma droga…

  12. Upragnione cele podróży…
    Zazwyczaj wykwintne kurorty – bogate w atrakcje, fajerwerki i inne cuda. Mityczne ‚ciepłe kraje’ – znane głównie z reklam telewizyjnych lub ogólnie z szumu medialnego. Nie jestem ekspertem od ekonomii czy spraw logistycznych, a więc nie jestem pewna czy stać na nie ‚szarego człowieka’. Jestem pewna, że gdy już dojdzie do tego pożądanego wyjazdu, to wszystko ma być idealne, bo to przecież zupełnie inny świat – nie to, co nasza ojczyzna. Czasem doznajemy rozczarowania, kiedy jednak nie wszystko jest perfekcyjne. Woda w morzu nie taka krystaliczna, dziewczyny wcale nie piękne i gorące, itd. Może jest to spowodowane presją jaka na nas ciąży – skoro już kupiliśmy takie drogie wakacje, to trzeba się na nich dobrze bawić! Ten mój dosyć specyficzny wstęp wysnuwa pewien morał – doceniajmy to co mamy wokół!
    Ja – jako osoba dosyć przebojowa – już od dzieciństwa uwielbiałam podróże. Trudno było utrzymać mnie w domu, gdy jest tyle pięknych miejsc do poznania. Jest jednak pewien zakątek , który.

    1. Jestem niezwykle szczęśliwa, że moje dzieciństwo przywodzi mi na myśl same pozytywne wspomnienia! Jestem wdzięczna moim dziadkom, że wykształcili we mnie pewnego rodzaju wrażliwość na piękno świata, piękno książek i miłość do nich oraz na piękno drugiego człowieka.
      Mam nadzieję, że moje życie jeszcze długo potrwa – mam wkońcu dopiero 18lat. Dotrę do wielu inspirujących miejsc, poznam intrygujących ludzi, jednak miejscem mojej życiowej wędrówki pozostanie mój rodzinny dom.

    2. Dziękuję bardzo za tak wspaniały temat. Zrobiło się odrobinę nostalgicznie, uroniłam kilka łez, ale mogłam pokazać Państwu kawałek swojej duszy.
      Przepraszam, że jest to w kilku komentarzach, ale niestety sprawy techniczne mnie do tego zmusiły. Wybaczcie wszelkie błędy. 😉 pozdrawiam, trzymajcie się ciepło! Życzę znalezienia odpowiedniego czasu na podróż!

      PS. Zapomniałam wspomnieć o środku transportu. Cóż… Skoro przenosłam się w czas dzieciństwa, to nie mogłabym zaburzyć tej idylli jakimś tam samochodem! Oczywiście wybieram rower! 😉

    3. Mam nadzieję , że jakoś się Państwo odnajdą w tej mojej opowieści. Jakoś porozrzucało mi te komentarze i nie są dodane chronologicznie 😦

  13. Jest jednak pewien zakątek, który… mnie uwiódł. Uwiódł moje serce, moją duszę, moje całe JA! Jest to nic innego jak dworek moich dziadków – umieszczony troszeczkę na końcu świata. Myślę, że byłby godnym miejscem do nakręcenia ‚Pana Tadeusza’. 😉 Duży, zawsze zadbany ogród, sporo zwierząt hodowlanych i domowych, ukryty nieco staw… Nie wspomne już, że huśtawka w sadzie była miejscem spotkań z pierwszą miłością wieku przedszkolnego! Oczywiście cała sfera wizualna tego miejsca jest czarująca, jednak nie zapominajmy o WNĘTRZU! Ognisko domowe jest nie o tyle piękne, co szlachetne i niezwykle czyste. Wokół panuje atmosfera szacunku i dobroci. Każdy smutek zostanie wychwycony przez sprytne babcine oko i pokonany przez gorące kakao czy jeszcze ciepłe ciasto. Dziadek natomiast jest specem od pomocy! Jeśli ktoś z sąsiadów ma jakiś problem w gospodarstwie, to on poprostu nie umie odmówić!

  14. Powiem tak, zachwyciliście mnie wszyscy !!! Muszę robić więcej konkursów bo pięknie piszecie, obiecuję, że będą 🙂

    Pełna wrażeń, po dłuuuuuugim namyśle konkurs wygrywa Edyta Ch.
    Będę kontaktowała się mailowo 🙂

    Wszystkim serdecznie dziękuję za udział w konkursie i bądźcie czujni, kolejny niebawem tu lub na facebookowym fan page-u

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: