Przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczona filmem. Nie jest to typowo romantyczna historia, gdzie usłyszysz, że to film typowo dla kobiet. Widzimy historię muzycznego producenta, który jest na skraju upadku i młodej zdolnej dziewczyny, będącej w cieniu swojego chłopaka piosenkarza.
Film rozkręca się stopniowo. Na początku masz wrażenie, że będzie nuda. A tu niespodzianka! Mężczyzna – Mark Ruffalo – traci swoją pracę na krześle producenta muzycznego i zaczyna pić. Pewnej nocy trafia do jednego z klubów muzycznych, gdzie przypadkiem odkrywa na scenie wielki talent. Nikt inny nie docenia śpiewającej dziewczyny, kiedy to on ma wizję – przed jego oczyma oprócz piosenkarki są inne grające instrumenty. Ze zwykłej piosenki wspieranej brzmienie gitary pijany mężczyzna tworzy w swojej głowie arcydzieło.
Młoda artystka jest w trudnej sytuacji, przyjechała z swoim ukochanym – Adamem Levine, który jest gwiazdą muzyczną. Niestety zostaje zdradzona i odchodzi. Nigdy nie pomyślałaby, że spotkany pijak w barze odmieni jej życie.
To historia o przezwyciężeniu własnych słabości. Aktorka odgrywająca główną rolę – Keira Knightley – wiele udowadnia samej sobie. Przede wszystkim pokazuje jak silną i niezależną jest kobietą, docenia swoją wartość i nie daje sobie zamydlić oczu przez byłego faceta.
Świetna muzyka w filmie buduje atmosferę, natomiast zwróciła także moją uwagę rozkręcająca się fabuła, dzięki czemu na koniec mogłam wyciągnąć ciekawe wnioski.
Dzięki za recenzję. Polecam swoje opinie: http://antyhumana.wordpress.com/2014/08/05/try-try-try/