Jakże byłam zaskoczona wjeżdżając do Rabatu i zastanawiając się, no gdzie ta Mdina!? Przecież jest zaraz obok Rabatu. No jest, nie obok a w samym jego sercu. Mdina to miasto osłonięte murami obronnymi. Jak mi to jeden maltańczyk prosto wyjaśnił: Mdina to to co w środku, a to co na zewnątrz murów to Rabat.
Dopiero wtedy złożył mi się w całość materiał z przewodnika o tych dwóch miastach. Czemu nikt o tym wcześniej nie napisał na blogach? Pojęcia nie mam, ale dla mnie to było akurat ważne odkrycie bo zażarcie chciałam dojechać autobusem do Mdiny i dziwiło mnie, czemu się nie da. Czemu mam wszędzie dookoła Rabat i czemu nagle przed wejściem przez Wielką Bramę nagle jest Mdina?!
Dojazd do Mdiny i Rabatu
A dokładniej dojeżdża się do Rabatu. Zanim będzie ten prawidłowy przystanek na jakim będzie trzeba wysiadać to przejedziecie kilka o tej samej nazwie Rabat. Punktem charakterystycznym dla „tego właściwego” przystanku jest wiele stanowisk i tłum ludu, a zza krzaków zobaczycie mury obronne miasta. Tak, tu wysiadamy!
Mdina – najlepiej przyjechać tu późnym popołudniem lub wieczorem
Tak wyczytasz w każdym przewodniku. Nie dziwi mnie to, gdyż im ciemniej tym robi się bardziej klimatycznie. My nie miałyśmy czasu by zostać do wieczora, bo przemieszczenie się z Rabatu do naszej dzielnicy St. Julian’s było ponad godzinną wycieczką. A na autobus wszyscy się tu dosłownie rzucali, albo miałyśmy takiego pecha, albo faktycznie po południową to popularna linia. Co najgorsze, te busy mają co chwilę przystanek – także zżera taka jazda czas i siłę. Busy na Malcie są maleńkie i tu można odczuć co to znaczy bliskość z innymi. Jechałyśmy jak sardynki, gdzie rozwydrzona młodzież maltańska obłożyła się na siedzeniach i nie mieli ani chwili pomysłu na to by zejść ludziom starszym, a trochę ich było.
Mdina – pierwsza stolica Malty
Dawna stolica Malty nazywana jest także „Silent City” – ze względu na wąskie uliczki. Jeździ tu niewiele samochodów. Populacja miasteczka wynosi ok. 300 osób. Do miasta wchodzi się przez wspomnianą wcześniej Miejską Bramę, a całość miasta otaczają mury obronne. Warto pochodzić tu uliczkami i dać się zapomnieć. Schowaj mapę, wyjmij aparat i ciesz się chwilą tutaj. Dodam, że na każdym kroku znajdziecie sklepiki, bardzo często spotkałam się tu z rękodziełem. Do tego wiele tu wyrobów regionalnych, w tym szklanych. W Mdinie stoi także knajpka na knajpce, od was jedynie zależy na jaką kuchnię macie ochotę. My trafiłyśmy do lokalu dwupoziomowego, gdzie można siedzieć na zewnątrz i jadłyśmy specjały maltańskiej kuchni. Mdina jest bardzo urokliwym miasteczkiem, warto tu przyjechać i się poszwendać po uliczkach. Przyznam, że całkiem inaczej wyobrażałam sobie to miejsce. Można także w Mdinie z jednego miejsca podziwiać panoramę okolicy. „Taras widokowy” oblegany jest przez turystów i miejscowych, ale warto się dopchać dla zrobienia zdjęcia.
Rabat – miasto pustych ulic
Za wiele się tu nie dzieje, dopiero jak wejdziemy w uliczki bardziej turystyczne to jest więcej ludzi. Przy przystankach także „jest życie”. Poza tym cisza i nic. Warto przyjrzeć się fasadom mieszkań oraz kolorystyce. Wszystko jest w odcieniu kawy z mlekiem, a dopełnieniem są kolorowe „gruzińskie” balkony. Tak je sobie nazwałam, chodzi o te zabudowania balkonów – tak naprawdę ten styl budownictwa oraz zastosowanie kolorów pochodzi z Turcji. W okolicy Rabatu znajduje się stadion narodowy. Z Rabatu macie wiele połączeń autobusowych, także bez problemu dostaniecie się do większości miejsc na wyspie.