Wanda.Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz (recenzja)


Anna Kamińska – autorka książki o Wandzie wykonała kawał dobrej pracy zbierając informacje o himalaistce. Na temat Wandy Rutkiewicz krąży wiele plotek. Zdania na jej temat w środowisku wspinaczy są podzielone. Kto ją znał, ten wie jaka była. Cała reszta zaś może jedynie sobie ją wyobrazić i poskładać po swojemu dzięki przekazom medialnym, plotkom czy wycinkom z gazet. Kamińska zabiera się za Wandę od podstaw. Przedstawia wiele ważnych momentów z jej życia. Nic nie koloryzuje, a pisze jak było. 

Wanda nie miała łatwego życia. Była osobą o trudnym ale bardzo zdeterminowanym na góry charakterze. W książce jej życie zostało rozłożone na części pierwsze, czasami dokładność była aż przesadna. Nie uznam, tego jednak za minus. Być może historia Rutkiewicz ciągnęła się w tej książce stronami, ale jak my ją mamy dokładnie poznać? Każde zdanie w tej książce otwiera nam oczy na jej wielobarwną postać.

Dzieciństwo, lata szkolne, początki górskiej pasji. Środowisko wysokogórskie, kluby, PZA. Pierwsza miłość. Morderstwo ojca. Relacje w rodzinie. Małżeństwo z Rutkiewiczem i wszystkie inne miłostki Wandy. Codzienność, góry, Everest i … Kanczendzonga. Góra odebrała jej życie, ale nie wszyscy tak twierdzą. Poruszyła mnie kwestia Marii – mamy Wandy, która do ostatnich dni życia wierzyła w to, że córka żyje. Kamińska bardzo skrupulatnie opisuje także sprawę morderstwa ojca Wandy. Te i wiele innych historii jak i sama śmierć Wandy bardzo mnie poruszyły.

W jednej książce znajduje się tyle ważnych wypowiedzi ludzi ze świata himalaizmu. Dowiecie się podczas czytania co myśleli o Wandzie. Kto się w niej kochał, kto ją uwielbiał a kto nie darzył sympatią. Po akcji na Annapurnie wspinacze nie chcieli wyruszać z nią na kolejne wyprawy. Była pierwszą Polką, która zdobyła Everest. Zimna na zewnątrz i wrażliwa od środka – tak wypowiadają się o niej najbliżsi.

Ta książka to ponad 400 stron ważnej dla polskiego himalaizmu historii. Rutkiewicz była kobietą wyjątkową. Mimo trudnego charakteru uważam, że wielu z nas powinno brać z niej przykład. Silna, nieugięta, pnąca ciągle do przodu. Góry w pewnym momencie jej życia stały się uzależnieniem. Przed ostatnią wyprawą wiele osób odradzało jej wyjazd. Źle wyglądała, nie za dobrze się czuła. Ale góry wzywały. Musiała jechać ….

Datę 12 maja 1992 roku uznaje się jako datę śmierci Wandy Rutkiewicz, która została na zawsze na Kanczendzondze.

Nie chciałabym zdradzać wielu ważnych szczegółów z książki z dzieciństwa Wandy Błaszkiewicz, potem Rutkiewicz. Jej lat młodzieńczych czy spotkań w MOK-u. Przeczytajcie sami tę książkę. Bo warto, choć chwilami czytanie mi się dłużyło to podzielcie sobie jej historię na części. Nigdy już nie będzie drugiej takiej Wandy…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: