Dzięki uprzejmości Bytomskiego Centrum Kultury miałam okazję obejrzenia filmu Moonlight – hitu ostatniego rozdania Oscarów. I nie ma się co dziwić, że film został nagrodzony. Z pozoru może wydawać się to absurdem, gdyż fabuła wcale nie powala na kolana, ale daje bardzo do myślenia. Ten film to podróż w głąb siebie, ale także pokazanie drogi jaką człowiek idzie całe życie. Czasami coś co ma niewinny początek, może ciągnąć się za nami całe życie, a siebie … przecież nie da się oszukać.
Ponadczasowa historia o związkach międzyludzkich i poszukiwaniu siebie.
Film o życiu młodego czarnego mężczyzny, poczynając od dzieciństwa w jednej z gorszych dzielnic Miami, w której próbuje odnaleźć swoje miejsce.
Z jednej strony obraz życia Afroamerykanów we współczesnej Ameryce, z drugiej bardzo osobista, poetycka refleksja na temat tożsamości, rodziny, przyjaźni i miłości.
Przełomowy film pełen głębokiego współczucia i uniwersalnych prawd.
Zwiastun nie zapowiadał praktycznie nic. Nie spodziewałam się, że ten film mnie tak wciągnie. Właściwie na ekranie kreuje się rzeczywistość w jakiej żyjemy i nie widzimy nic spektakularnego, ale sposób w jaki zostały pokazane emocje bohaterów, dialogi a także sam pomysł na fabułę sprawia, że wklejasz się w ekran i dostosowujesz się do obrazu jaki maluje Ci reżyser.
Czym jest miłość? Czy można kochać inaczej? Czy powinniśmy się wstydzić uczuć? Czy będę całe życie ofiarą? Jak poradzić sobie z chorą matką? Czy można wyleczyć narkomanię? Kim jestem? Po co tu jestem? Jakim człowiekiem jestem?
Na te i wiele innych pytań próbuje odpowiedzieć główny bohater filmu, który został nam pokazany w trzech rozdziałach swojego życia. Jako mały chłopiec, nastolatek i dorosły facet. Bardzo trudno jest pokazać szczegółowo widzowi problemy, które wydają się być oczywistymi. Rozgrzebujemy je sami, oglądając każdą kolejną minutę filmu. To nie reżyser serwuje nam zainteresowanie, a my sami się w tę fabułę dawkujemy jak koleją działkę narkotyków. Ta historia bardzo wciąga. Siedziałam z zaciśniętymi pięściami i nerwowym ściskiem żołądka zapatrzona w ekran, na jakim była niby codzienność , ale pokazana w tak genialny sposób, że wsiąknęłam totalnie!
Prostą historię można pokazać w sposób niesamowity. Główny bohater ma ciężką drogę do przejścia w swoim życiu. Na początku zastanawiałam się czy film się rozkręci. Tu nie ma za wiele akcji, prawie nie ma muzyki. Mimo to, fabuła niczym karuzela zaczyna się mocno kręcić stale opierając się o szkielet zwykłej szarej rzeczywistości.
Nie można winić się za orientację czy nienawiść do bliskich. Trzeba to jednak w sobie odkryć i dojrzeć do pewnych spraw. A potem to zrozumieć.
Ciekawy, trudny, unikalny film. Polecam!
Macie jeszcze szansę zobaczyć go w BECEKU:
http://www.becek.pl/program/page,1/event,611,bckino_moonlight_premiera
Skomentuj