W dniach 3-5 listopada po raz dziewiąty odbył się w Rzeszowie Festiwal Kultur Świata – Podkarpacki Kalejdoskop Podróżniczy. Liczba uczestników z roku na rok ciągle rośnie i nie ma się co dziwić, gdyż program jest tak różnorodny i dobrze skomponowany, że nie masz wyboru – idziesz na wszystko! Organizatorzy – Bartek Piziak i Piotrek Piech dokładają wszelkich starań, by każda edycja wywarła na uczestnikach mocne wrażenie. Z Rzeszowa po Kalejdoskopie wraca się do domu z głową pełną marzeń i nowych pomysłów. Spotkani podróżnicy stanowią nie tylko inspiracje, ale ich prelekcje są swego rodzaju psychoterapią. Idziesz na prezentację i w ciągu godziny stajesz się innym człowiekiem. W twojej głowie roi się od pozytywnych emocji. Takie momenty po festiwalu lubię najbardziej.
Pierwszego dnia w piątek 3-go listopada już od rana wiele się działo. Miałam okazję wystąpić przed młodzieżą szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych wraz z Piotrkiem Strzeżyszem i Zdzichem Rabendą podczas bezpłatnych bloków szkolnych, które odbyły się w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Każde z nas przedstawiło inny temat. Podróżujemy na przeróżne sposoby, ale łączy nas jedna pasja.
Piotrek Strzeżysz zabiera ze sobą zazwyczaj rower i włóczy się po kilka miesięcy po danym kraju, Zdzichu Rabenda albo wsiada na dmuchany kajak albo łapie stopa na drugim końcu świata, ja zaś chcę udowodnić, że można mając 26 dni urlopu podróżować – nawet do Azji i przy okazji wiele zobaczyć jak na tak krótki czas.
Trzy różne osoby – ale jedna pasja. Młodzież słuchała nas w skupieniu. Na dwa bloki pokazów, przyszło łącznie prawie 550 osób! Kto by pomyślał, że tak zainteresujemy dzieciaki. Mam nadzieję, że staliśmy się dla nich inspiracją.
W piątkowe popołudnie (3 listopada) festiwal odbywał się w Wojewódzkim Domu Kultury. Sala z godziny na godzinę wypełniała się po brzegi. Tego dnia festiwal rozpoczął Zdzich Rabenda zabierając nas dmuchanym kajakiem przez Wisłę. Trzeba mieć w sobie wiele odwagi, ale także i odrobinę szaleństwa by zdecydować się na taką formę podróżowania.
Prelekcja, która długo zostanie mi w głowie to wystąpienie Piotrka Strzeżysza, który pokazał swoją rowerową wyprawę przez kraje Ameryki Południowej. To w jaki sposób opowiada Piotrek sprawia, że podczas prelekcji nie tylko przeżywasz to co on pokazuje, ale zaczynasz zastanawiać się nad własnym życiem. Piotrek jest trochę jak Piotruś Pan – nie chce dorosnąć, nie chce przekroczyć progu dorosłości, która w jego przypadku nie jest wstępem do dojrzałości – bo to już ma dawno za sobą – ale stanowi swego rodzaju niechęć do wplatania się w szablony i schematy dorosłego człowieka. Cenię go bardzo za to jaki jest i w jaki sposób podróżuje. Piotrka wysłuchałam trzy razy podczas Kalejdoskopu i za każdym razem mnie wzruszył.
Podczas tego dnia wystąpił także Lech Flaczyński z opowieścią o Himalajach. Trudno aż uwierzyć ile zmagań było przed ojcem i synem, jednakże cenię obu panów za determinację. Góry wysokie to już poważna sprawa. Ta pasja wymaga wielu poświęceń, o jakich wspominał Pan Lech, podczas swojej prezentacji. Czy warto było iść tak wysoko? Zawsze warto.
Na koniec pierwszego dnia festiwalu mogliśmy obejrzeć film Wojtka Kozakiewcza pt.”Mama” o Kindze Ociepce-Grzegulskiej. Kinga wspina się na najwyższym poziomie sportowym i równocześnie jest mamą dwójki dzieci. Wojtek Kozakiewicz w zeszłym roku otrzymał nagrody za najlepszy film na festiwalach KFG oraz w Lądku Zdroju – mowa o Alpine Wall Tour. Tym razem Kozakiewicz tworzy materiał w bardziej kameralnych warunkach, gdzie dotyka bardzo delikatnego tematu. Film „Mama” budzi wiele emocji. Siła pasji, determinacja i mocny charakter Kingi pokazują, że jak się czegoś bardzo chce to można. Bycie mamą nie powinno dawać żadnej kobiecie ograniczeń by nadal się rozwijać. Cienka jest granica zaś przy tym, by w pełni oddać się pasji i zaprzepaścić dzieciństwo maluchów. Kinga bardzo świadomie balansuje pomiędzy tym wszystkim i stara się być dobrą mamą, ale także stale się rozwija. Kozakiewicz nie miał łatwego zadania, bardzo trudno jest wejść komuś w jego sferę intymną – bo przecież mówienie o sobie, o macierzyństwie, jego trudach i radościach to już bardzo osobista strefa Kingi. W filmie widać zaufanie w relacji bohater-reżyser, bo Kinga bardzo się otwiera, a zarazem dystansuje wtedy kiedy trzeba. „Mama” może stanowić inspirację nie tylko dla kobiet, to bardzo dobry materiał dla każdego – kto w aspekcie swojej pasji jest na rozstaju dróg i zastanawia się co dalej…w którą stronę iść?
Sobotni program przyniósł uczestnikom wiele emocji. Przede wszystkim przenieśliśmy się do Filharmonii Podkarpackiej. Na początek dnia wyruszyliśmy w poszukiwaniu zorzy polarnej do Laponii z Globfoterką – Emilią Długą, a potem Marcin Korzonek zabrał nas na rowerową przejażdżkę po Polsce – w linii prostej!
Zastanawiałam się przed prelekcją jak przedstawi swoją podróż Michał Woroch (WheelchairTrip.com). Mówi się, że do odważnych świat należy, ale w przypadku chłopaków to chyba należy słowa mnożyć razy dziesięć, albo i więcej… Do teraz nie pojmuję skąd mieli w sobie tyle siły i odwagi by podjąć się przejazdu Land Roverem przez obie Ameryki. Wydawać by się mogło, że to prosta sprawa. Być może tak, jak masz sprawne ręce i nogi… ale chłopaki poruszają się na wózkach inwalidzkich. Mimo teoretycznych ograniczeń, praktycznie są moim zdaniem silniejsi od niejednego z nas. Wszystko mamy w głowie. Zdałam sobie sprawę, że nie powinnam na nic podczas podróżowania narzekać. Chylę czoła za to czego dokonali, jak tego dokonali oraz, że Michał ma na tyle odwagi by o tym mówić. Nie jest to proste, bo codziennie zmaga się z wózkiem, ale mimo to podzielił się z nami swoimi doświadczeniami z podróży. Wiele mogłabym się od niego nauczyć.
Mariusz Jachimczuk podczas swojej prezentacji zachwycił pięknymi fotografiami i opowieścią o Ekwadorze i wyspach Galapagos. Gdy na scenę wszedł Marek Arcimowicz – fotograf National Geographic Polska – nie spodziewałam się jeszcze, że po prezentacji będę ocierała tyle łez z policzków. Arcimowicz z ogromnym wyczuciem i powagą, a zarazem swobodą wprowadzał nas w realizację programu „Kobieta na krańcu świata”. Praca fotografa ma różne oblicza. Jest czas na śmiech, nowe znajomości, poznawanie kultury i obyczajów, ale jest także czas na łzy, smutek i rozczarowania.
My sobie z wielu spraw nie zdajemy sprawy. Oglądamy program a potem wracamy do swojej rzeczywistości. Realizacja materiału po to bym mogła zobaczyć go w TV to ciężki kawał chleba na jaki pracuje Marek, Martyna Wojciechowska i cała ekipa. Arcimowicz wytworzył specyficzny klimat na scenie. Właściwie to porwał nas do swojego świata. Opowieść o Albinosach sprawiła, że na sali słychać było popłakiwanie, ocieraliśmy łzy i bardzo przeżyliśmy słowa Marka. Podziwiam go za to, że wykonuje swoją pracę na światowym poziomie, a przy okazji nadal pozostaje sobą i nie kryje się ze swoimi emocjami.
W sobotę pojawił się także Janusz Majer z nowinami na temat polskiej zimowej wyprawy na K2. Nasi już w grudniu ruszą ku Górze Gór, która jako jedyna nie poddała się wspinaczom w sezonie zimowym. Wg Majera Polacy mają szansę na pierwsze zimowe wejście na K2 – kierownikiem tej wyprawy będzie Krzysztof Wielicki, kierownictwo sportowe objął Janusz Gołąb. Majer powspominał także dotychczasowe wejścia na K2 poza sezonem zimowym, a przedstawiciel młodszego pokolenia – Marcin Kaczkan zabrał nas na samą górę – gdyż udało mu się już zdobyć K2 wraz z Januszem Gołębiem. Teraz będzie wraz z kolegami walczył o zimowe wejście. Jeżeli Polacy zdobędą szczyt zimą, to na pewno ten moment będzie wydarzeniem na skalę światową i przejdzie do historii! Trzymamy kciuki.
Sobotni program zamknął Aleksander Doba – człowiek petarda! Olo ma w sobie wiele pokładów najpozytywniejszej na świecie energii. Zabrał nas na Atlantyk i wraz z nim popłynęliśmy tym jego kajakiem! Ciężko opisać słowami to co on wyrabia na scenie. Uważam, że brakuje nam wszystkim takiego luzu jaki ma w sobie Olek. Człowiek, który przepłynął Atlantyk. Polak! Ależ ja jestem dumna, że mamy takiego fajnego Ola, który robi to co kocha i zaraża innych swoją pozytywną energią! Trudno mi go nazwać starszym panem, bo mam wrażenie, że kondycję ma na pewno lepszą od mojej.
Po prezentacjach był czas na after party w Rzeszowskim Krafcie, gdzie do rana odbywały się burzliwe podróżnicze dyskusje.
Niedziela także była bardzo różnorodna. Marek Poradza zabrał nas na początek na Malediwy i pokazał jak samodzielnie zorganizować wyprawę w tak atrakcyjne miejsce na Ziemi, mając do dyspozycji jedynie „studencki budżet”. Niestety na festiwalu, z powodu choroby, nie mogła pojawić się Katarzyna Wężyk, ale organizatorzy stanęli na wysokości zadania i zorganizowali „zastępstwo” w postaci niezrównanej Kamili Kielar, która swym energicznym pokazem zabrała nas na rowerową wyprawę do Kanady i na Alaskę. Warto wspomnieć, że Kamila niedawno przeszła szlak Pacific Crest Trail na zachodnim wybrzeżu USA. Za nią ponad 4300 km! Od Meksyku aż po Kanadę – pieszo!
Kolejnym Gościem Festiwalu był Witold Gapik, który opowiadał o życiu codziennym nad Morzem Kaspijskim, zaś tuż po nim – Adam Kwaśny – przeniósł nas w zupełnie inne klimaty – odkrywając przed zaciekawioną publicznością sekrety karaibskiej Kuby. Do dwóch niesamowitych krajów Afryki – Botswany oraz Namibii zabrał nas Krzysztof Jaxa Kwiatkowski, który przemieszkał w krajach Czarnego Lądu ponad 20 lat życia!
Cechą Kalejdoskopu jest to, że podczas tych trzech festiwalowych dni przedstawiane są bardzo zróżnicowane tematy. Nie zawsze są łatwe, lekkie i przyjemne, ale zawsze warte pokazania, bo często media o tych sprawach milczą. Michał Zieliński przedstawił oblicze Syrii po sześciu latach wojny domowej z perspektywy Ar-Rakki, czyli nieformalnej stolicy Państwa Islamskiego. Wisienką na niedzielnym „kalejdoskopowym torcie” była Korona Wulkanów Ziemi Ewy Wachowicz i Klaudii Cierniak-Kożuch. Na co dzień „Ewa gotuje” a Klaudia jest lekarzem – a co robią po godzinach? Przyjaciółki wspinają się w górach wysokich i eksplorują wulkany. Dwie kobiety, mnóstwo pozytywnej energii i inspiracji do działania.
W ramach Kalejdoskopu, jako wydarzenia towarzyszące, w sobotę i niedzielę odbyły się przed głównymi blokami festiwalowymi warsztaty świadomego podróżowania, prowadzone przez ekipę portalu Post–Turysta.pl. Czym jest świadome podróżowanie? Na to pytanie i wiele innych zostały udzielone odpowiedzi podczas dwóch części warsztatów. W ramach Kalejdoskopu mieliśmy także okazję zobaczyć dwie wystawy fotografii Albion House – „Spełniając marzenia w Australii” oraz prac nagrodzonych w konkursie CEWE – „Nasz Świat jest piękny”.
W piątek Wojewódzki Dom Kultury odwiedziło prawie 300 osób, a sala kinowa zapełniła się do ostatniego miejsca. Nie inaczej było w sobotę – w Filharmonii Podkarpackiej – gdzie prelekcje zaproszonych Gości oglądało ponad 600 osób, zaś w niedzielę ok. 540. Ta frekwencja to nie przypadek, to po prostu kawał dobrej roboty Organizatorów festiwalu!
Do domu wracam zawsze z żalem, że czas minął tak szybko, ale wracam odmieniona. Kolejna jubileuszowa edycja na pewno będzie wyjątkowa! Do zobaczenia za rok w Rzeszowie na 10. Podkarpackim Kalejdoskopie Podróżniczym!
Tekst: Katarzyna Irzeńska/Obserwatorium podróży
Zdjęcia: Katarzyna Warańska/Podkarpacki Kalejdoskop Podróżniczy
Skomentuj